W związku z światowym Dniem bez Tytoniu, który przypada 31 maja w naszej szkole odbył się konkurs dotyczący szkodliwości tytoniu. Została nagrodzona praca Dominiki Wabno z klasy II Gimnazjum, którą zamieszczamy na naszej stronie, poniżej.

Śladami zapomnienia …

– Który to dzisiaj jest ? … chyba 21 Maj … O Boże !
Dzisiaj mam ten sprawdzian z biologii na siódmej lekcji – Kinga była załamana. Cały wczorajszy dzień uczyła się na poprawę sprawdzianu z angielskiego , a teraz przy kolejnej jedynce znów będzie musiała.
Jej przyjaciółka Ania – wysoka blondynka z kręconymi włosami które otaczały jej głowę jak aureola – siedziała w kącie spoglądając ze współczuciem na Kingę. – Wiesz co ? – spytała – mam pomysł. A może tak zerwiemy się z ostatniej lekcji, znam takie jedno super miejsce gdzie mogłybyśmy spędzić miło czas …
– No ale kto nam usprawiedliwi tą lekcje .. – Kinga próbowała protestować , ale widocznie Ania podjęła już ostateczną decyzję. Nie chciała wchodzić z nią w żaden konflikt bo bała się powtórki zdarzeń sprzed kilku lat kiedy to pokłóciły się o chłopaka i sporo czasu minęło zanim na nowo sobie zaufały.
– Daj spokój to najlepsze rozwiązanie, jeśli nie chcesz mnie posłuchać radź sobie sama . Tylko nie zamierzam potem słuchać twoich użalań nad sobą.
– No dobra niech ci będzie…, ale idę tylko dlatego bo jestem totalnie nieprzygotowana – westchnęła Kinga.
– Ok., ok. nie tłumacz się, ja rozumiem , że dla ciebie to trudne , ale mnie znasz i wiesz że dobrze znam się na tym co robię bo uciekam z lekcji nie pierwszy raz – dziewczyna uśmiechnęła się do Kingi pokazując w ten sposób całą buzię równych zębów. Fakt faktem Kinga zauważyła że Ania od jakiegoś czasu ma żółtsze zęby niż tak jak zwykle. Zawsze to ona świeciła przykładem zdrowych białych zębów. Szybko urwała swoje rozmyślania ponieważ zadzwonił dzwonek. Rozstała się z Anią i szybko pobiegła do sali nr. 6 , gdzie właśnie odbywały się jej zajęcia chemii.
Zdążyła przed panią profesor w samą porę. Wiedziała że ta nauczycielka jak się na kimś uweźmie to łatwo nie odpuści.
Cała lekcja upłynęła jej na rozmyślaniu o pomyśle Ani . Miała jakieś dziwne przeczucie że może to wcale nie jest taki dobry pomysł jak chciała to udowodnić jej przyjaciółka. Kinga zdawała sobie sprawę że Ania jest bardzo tajemnicza. O wielu rzeczach jej na pewno nie mówiła i mimo to że przyjaźniły się od 5 lat to ciągle miały przed sobą sekrety. Może decydowały o tym niezgodności charakteru obu dziewczyn , a może po prostu nie chciały sobie wchodzić w drogę ,bo jak by na to nie patrzeć pochodziły z zupełnie innych światów. Ania była jedynaczką miała wielki dom z basenem , ogród pełen kwiatów drzewek owocowych i pięknych skalniaków które opadały kaskadą zieleni wokół stawu pełnego małych rybek, które trzeba było dokarmiać raz dziennie. Mimo że Ania powinna się cieszyć z tego iż mieszka w takim miejscu , była rozkapryszona i ciągle jej czegoś brakowało. Miała bardzo duże powodzenie u chłopców co w ogóle nie dziwiło Kingi. Nie miała co się z nią równać. Niższa o głowę , chuda i na dodatek piegowata. Taak… dlaczego to nie ona może być taka ładna ? Była zwykłą dziewczyną chodzącą do III gimnazjum i chciała .. jedno co teraz chciała to dostać się do dobrego liceum. W przeciwieństwie do Ani miała dwóch braci i jedną siostrę. Z całego rodzeństwa była najmłodsza i czasami ją to strasznie irytowało.
Pod koniec lekcji zaczepiła ją pani od chemii i poprosiła aby przygotowała na następną lekcję referat o solach. Każdy uczeń miał coś przydzielone tylko najgorsze było to że ona w ogóle nic z tych soli nie umiała. Chyba będzie musiała poprosić o pomoc Marlenę. Była jedyną osobą w klasie która uwielbiała ten przedmiot.

* * *

Kinga nie wiedziała kiedy zleciało jej to siedem lekcji. Głowę miała zaprzątniętą zupełnie czymś innym. Umówiła się z Anką pod szkolną bramką , ale jak na złość nikt nie przychodził. Bała się , że zaraz nakryje ją tu pan Jerzyk, nauczyciel angielskiego , który nade wszystko chciał nauczyć dyscypliny obecną młodzież. Mijały minuty .. nic. Dziewczynie coraz bardziej się nudziło i z nerwów zaczęła w myślach podśpiewywać swoją ulubiona piosenkę Rihanny. Nagle poczuła czyjeś dłonie na oczach. Machinalnie zamachnęła się i przywaliła „ temu komuś „ w brzuch łokciem. Obróciła się i zobaczyła wijąca się z bólu przyjaciółkę. Uklękła przy niej i zaczęła ją przepraszać . Na początku Anka była wściekła, ale nie trwało to długo. Wstała lekko chwiejnie podtrzymując ramienia przyjaciółki.
– Nie wiedziałam, że potrafisz tak celnie wymierzyć cios ..- rzekła z nutą rozbawienia w głosie dziewczyna.
– Ile razy mam cię jeszcze przepraszać ? Serio myślałam, że ktoś chciał na mnie napaść ..- Kinga była zła sama na siebie, że tak głupio postąpiła. Dobrze że nic z tego złego nie wyniknęło, bo to w końcu ona słynie z tego, że najpierw robi potem myśli.
-Nic się nie stało … Dobra chodźmy bo się spóźnimy.- dziewczyna przyspieszyła kroku.
– Spóźnimy ? O czym ty mówisz ? , ja się z nikim nie umawiałam – Kinga była bardzo zaskoczona tym faktem i z wrażenia przystanęła na środku drogi( mieszkała na wsi, a auta rzadko kiedy tędy jeździły ).
– Nie marudź tylko chodź. – zaczęła Ania ciągnąc Kingę za rękaw bluzki – Potem będziesz mi jeszcze wdzięczna.
– Dobra , dobra idę ! – Kinga była sfrustrowana. Z jednej strony chciała wrócić do szkoły , ale nie chciała tych ciekawskich wspomnień na sobie i pytającego wzroku nauczyciela. Zapomniała jeszcze dodać fakt nie uniknionej uwagi za spóźnienie na lekcje. Z drugiej mogła wrócić do domu , ale tam czekały by ją długie pytania na które nie zamierzała teraz odpowiadać. Mogła liczyć jedynie na przyjaciólkę i jej pomysł. Miała nadzieję, że nic z tego złego nie wyniknie.

* * *

Była 14.35 gdy opuszczały bramy szkoły. Szły ok. 1,5 km wąską ścieżką przez las. Gdzie niegdzie wyrastały krzaki jeżyn i trzeba było uważać żeby się nie skaleczyć. Między dwoma drzewami stała opuszczona, zarośnięta przez mecz studnia . Czyniła to miejsce bardziej tajemniczym niż się z pozoru wydawało. Kinga zarzuciła sobie kaptur na głowę gdy poczuła przenikające przez jej cienką bawełnianą koszulkę zimno. Zerwał się porywisty wiatr i zawył złośliwie jakby chcąc przeszkodzić podróżującym dojście do celu. Niemiłosiernie zmagały się z wiatrem ale w końcu Ania przystanęła i wskazała ruchem ręki na opuszczoną polankę. Na rozpalone było ognisko, a dookoła poustawiane ławki jakby na kogoś czekające. Wiatr ucichł tak gwałtownie, że zapanowała niezręczna cisza. Po drugiej stronie polany ich uszom ukazały się cztery postaci. Było tam troje chłopców i jedna dziewczyna. Wszyscy wyglądali na około 17 lat. Pierwszy chłopak miał jakieś metr osiemdziesiąt. Był szczupły, a na sobie miał założone spodnie dresowe i bluzę przez co wyglądał jak jeden z tych ulicznych dresiaży nieraz opisanych w książkach. Trzymał za rękę ładną brunetkę , która raz po raz na niego zerkała przy czym się tajemniczo uśmiechała.
Drugi z chłopców był równego wzrostu co poprzedni miał błękitne oczy i krótkie blond włosy. Gdy nas zobaczył podszedł i się przywitał. Przedstawił mi się mówiąc że nazywa się Dawid. Oczywiście Ania na jego widok podbiegła i ucałowała go w oba policzki. Widać było że są bliżej niż zaprzyjaźnieni. Na pewno stanowili niezłą parę. Korciło Kingę zapytać jak długo są razem, ale powstrzymało ją spojrzenie przyjaciółki skierowane prosto na nią. Chyba chciała ją ostrzec aby trzymała się od niego z daleka. Miała wymalowane w oczach ’’ On jest mój, tylko mój”
Trzeci z kolei był jeszcze wyższy. Miał burzę czarnych loków na głowie przykrytych niedbale zarzuconą bejsbolówką. Uchwyciła na sekundę jego spojrzenie i stwierdziła, że jest nawet, nawet. Trzymał się dziwnie na uboczu całej tej grupy i w ogóle się nie uśmiechał.
Może zastanawiała by się dłużej nad opisem całej tej sceny gdyby z rozmyślań nie wyrwał jej głos przyjaciółki.
– Nie nic jej jeszcze nie mówiłam. Może ty to zrobisz ? Skoro już ją tu przyprowadziłam… musimy jej powiedzieć – stwierdzenie było skierowane do Dawida, ale choć było wypowiedziane szeptam, stała wystarczająco blisko by je usłyszeć.
– O co chodzi ? – zapytała pełnym podejrzeń głosem Kinga. Niespodziewanie za jej plecami pojawił się ’’ smutny ”chłopak . Z rozwagą popatrzył na dziewczynę i szepnął jej na ucho ; Uważaj, lepiej się z nimi nie zadawaj. Możesz mieć kłopoty…
– Nie rozumiem – odszepnęła.
– Hej! Ładnie to tak szeptać w towarzystwie ?. A ty Robert zjeżdżaj , bo w niczym nam nie ułatwiasz. – krzyknął Dawid.
– Nie będziesz mi niczego zabraniał! Ale muszę się z tobą zgodzić w jednej kwestii … , z takimi jak wy szkoda się zadawać – odpyskował Robert
– Ok. Co tu jest grane ?! – Kinga była zdezorientowana. Nie miała zielonego pojęcia po jaką cholerę zgodziła się na wspólny wypad z przyjaciółką. Czasu cofnąć już i tak nie może jedyne co wiedziała to to , że powinna jak najszybciej się z tego miejsca wynosić. Niestety nogi jakby jej wrosły w ziemię i nie zamierzały się stamtąd ruszać. Zamarła gdy usłyszała spokojny głos Ani.
– Spokojnie.. – zaczęła – bo widzisz.., my – wskazała ręką na wszystkich oprócz Roberta – od pewnego czasu spotykamy się tutaj i wiesz co ? Znalazłam rozwiązanie na moją nudę. Kilka miesięcy temu poznałam Dawida – w tym momencie chwyciła go za rękę i przyciągnęła do siebie. – Byłam na dyskotece organizowanej w szkole. On był odpowiedzialny za cały sprzęt grający. W pewnym momencie siadł mu komputer, a że ja jestem bardzo dobrze w tym obeznana, zaofiarowałam mu swą pomoc. Był mi bardzo wdzięczny więc następnego dnia zaprosił mnie właśnie tutaj. Na początku wcale mi się tu nie podobało. Nie rozumiałam czemu wybrał takie miejsce.. Zaprowadził mnie w pobliże ogniska i wtedy poznałam jeszcze Krystiana i Olgę. Widzisz .. oni załatwiają nam fajki …, na początku nie byłam do końca przekonana. Nawet gdy zaczynałam często dochodziło do sytuacji w której dusiłam się dymem … , a teraz kocham to co robię. Nie potrafię już z tego zrezygnować. Chcielibyśmy żebyś do nas dołączyła.
Kingę zatkało z wrażenie. Zaschło jej w ustach i nie mogła wydusić z siebie słowa. Totalny szok jakiego jeszcze nigdy w życiu nie spotkała.
– Gdybyś tylko mi pozwoliła z chęciom ci pomogę. Wiesz jak to strasznie niszczy zdrowie ? Za kilka lat możesz już nie mieć płuc… ! Albo jak twoje serce przestanie normalnie funkcjonować… – Kinga zwiesiła głowę. Nie miała już żadnych argumentów. Totalna pustka..
– Ja nie zamierzam z tego rezygnować.. Zrozum jestem w nałogu i nawet mając świadomość tego że niszczę sobie zdrowie nie była bym w stanie z tego zrezygnować. To ja cię proszę tylko spróbuj może ci się spodoba… Wiesz jak by było fajnie mieć w swojej paczce przyjaciółkę ?
– Jestem twoją przyjaciółką ale na pewno nie w paleniu. Nie zamierzam próbować ani tym bardziej niszczyć sobie zdrowia. – z wściekłości wyrzuciła rozgoryczenie Kinga.
– Widzę , że nie chcesz do mnie dołączyć… – Anka ze smutkiem wyrzuciła swoje rozgoryczenie.
Kinga miała ochotę podbiec do przyjaciółki i ją mocno przytulić tak jak za dawnych czasów . ..Ale kiedy dotarły do niej słowa Ani automatycznie otrzeźwiała i spojrzała na nią spod rzęs – To nie jesteś ty, nie poznaję cię, dziewczyna tryskająca energią, mająca marzenia, całą kopę marzeń. Dlaczego ?
– Kto powiedział, że mam zamiar rezygnować z marzeń ? Przykro mi Kinga… – zawiesiła na chwilę glos – ale jak nasza rozmowa ma ta wyglądać to lepiej ją skończyć. No i ostrzegam cię.. dla twojego dobra nikomu nie mów o tym co tu widziałaś i zapomnij o tym że kiedyś byłyśmy przyjaciółkami – rzuciła rozwścieczona.
– Czyli to koniec wielkiej przyjaźni ? Pamiętam.. pamiętam jak obiecywałyśmy sobie, że nigdy się nie zniszczymy tego co było między nami i ciągle jest – Kinga była zrozpaczona.
– Już nie. Nic nas nie łączy. Nie przewidziałam, że to wszystko się tak potoczy. Zakochałam się w chłopaku który nie odstawia papierosów na krok, więc ja zaczęłam. Miłść czyni nas nieustępliwymi. – Ania przysunęła się bliżej Dawida i go pogłaskała po ramieniu.
– Szkoda tylko, że św. Paweł nie napisał w swoim hymnie, że miłość jest ślepa ! Czy ty oczu nie masz.? – wykrzyczała Kinga.
– Koniec dziewczyny ! – włączył się Dawid – Ta rozmowa do nikąd nie prowadzi.
– Właśnie, że prowadzi.- włączyła się Kinga – To co robicie jest złe, nie możecie się tak krzywdzić.
– Nie mamy przyjemności z tobą przebywać- ożywiła się Olga.
– Proszę … nie rób tego .. – jęknęła Kinga w stronę Anki, która właśnie miała się obracać.
– Ależ dla mnie to przyjemność! Ja się nie krzywdzę , chyba że mówisz o sobie. Może kiedyś zmądrzejesz …
– Żałuję tylko, że nie zdołałam cię z tego wyciągnąć. Jak jeszcze nie byłaś w nałogu. Teraz może pomóc tylko terapia, ale sama musisz chcieć – szepnęła Kinga. – Nie chcę, żegnaj i zejdź mi z oczu … To już koniec naszej przyjaźni. Dziwię się, że w ogóle kiedyś była – po czym obróciła się i szybkim krokiem ruszyła za resztą.
Kinga miała łzy w oczach, chciała temu zapobiec naprawdę. Nie przewidziała tylko, że to zaszło tak daleko . Zaczęła się zbierać, bo chmury naprawdę były groźne i nisko wisiały. Kątem oka dostrzegła, że Robert idzie w jej stronę. Gdy stanął naprzeciwko niej, popatrzył jaj głęboko w oczy i mocno przytulił . Kinga wtedy całkiem się rozkleiła i już nie próbowała tego ukryć.
– Dobrze zrobiłaś, że nie poszłaś w ich ślady. Oni są ślepi i nie doceniają skarbu jakim jest życie.
– Masz rację, ona już mnie znienawidziła. Znalazła sobie lepsze towarzystwo i choćbym nie wiem, co zrobiła, przyjaciółki mi to nie wróci…